Tak jest z robótkowaniem u kobiet w mojej rodzinie. Na starym blogu już Wam o tym wspominałam.
Moja Babcia jej domeną było szydełkowanie, haft (różnoraki) i szycie na maszynie.
Fragment serwetki wyhaftowanej przez moją Babcię.
Moja mama w komplecie uszytym i wyhaftowanym przez moją Babcię oraz "plecy" w czasach
obecnych.
Jej starsza córka - mistrzyni robótek na drutach.
Do tej pory wspominam spódnicę i bolerko z niebieskiej włóczki, czerwoną spódnicę z całego koło (ciężka jak diabli) i sweter w łabędzie, który nie doczekał się podszewki a wymaga naprawy.
Moja mama - szycie na maszynie, szydełko i druty.
Czasami siadała wieczorem do maszyny, żebyśmy obie na rano miały nowy ciuch. Mama potrafi uszyć wszystko. Począwszy od drobiazgów a skończywszy na spodniach, nosidełku dla brata i śpiworze na obóz dla mnie. Kilka rzeczy druciano-szydełkowych trzymam w szafie do tej pory.
Ja - haft krzyżykowy, szydełko, druty, szycie na maszynie i odrobina haftu wstążeczkowego.
Wszystkie te rzeczy zajmują w szafie miejsce, którego nam bardzo brak. Z drugiej strony - nie wyopbrażam sobie jak mogłabym się pozbyć takich skarbów. Chyba tylko po to aby dać je w posagu mojej córce, która ... z szydełkiem sobie nie poradziła ale ...
Złapała bakcyla tkackiego i chyba coś z tego będzie :)
Ale rękodzieło jest domeną całej naszej rodziny. O tym co i jak tworzy mój pan mąż możecie poczytać tutaj http://dolinaskrzatow.pl/. Najlepiej jednak odwiedzić nas osobiście i przekonać się na własne oczy. Od samego początku mąż ma pomocnika.
Syn jest bardzo zaangażowany w nasze działania. Sam jest twórcą i pomysłodawcą wielu skrzacich ciekawostek.
Obraz namalowany przez mlodego w 2014 roku. Oprawiony i jak najdroższe arcydzieło powiesszony w honorowym miejscu.