poniedziałek, 24 października 2016

Różowo.

Poprzednio pokazywałam wam zielony kocyk w akcji Tęczowych kocyków.  Ostatnio rozpoczęłam pracę nad różowym kocykiem ale mam możliwość dziergania jedynie z tzw. doskoku, więc idzie wolno. 
Na zdjęciu widać początek. Jest tam także motek różowo fioletowej włoczki o której chcę wam opowiedzieć. Nie jestem zaawansowaną dziergaczką ale zaobserwowałam u siebie objawy choroby. która dotyka wiele robótkujących osób. Mianowicie, wybrałam się do swojego włóczkowego źródełka. Wybór może mało urozmaicony ale jak dla mnie wystarczający. Przyglądając się kolorystyce dojrzałam ten różowo fioletowy melanż i ... zawisłam z myślami i ręką w powietrzu. Stwierdziłam, że muszę mieć choćby jeden motek. Zdrowy rozsądek (tak, mam śladowe ilości) nie pozwolił mi jednak kupić tej włóczki a inne, potrzebne akcesoria po które właściwie przyszłam. Wróciłam do domu ale moje myśli wciąż krążyły wokół koszyka z upatrzonym melanżem, do tego stopnia że nawet śniły mi się motki w tym kolorze. Nie było rady, po pracy pojechałam po upragnioną włóczkę. Na miejscu oczywiście ze dwadzieścia razy wyciągałam rękę i cofałam. W końcu kupiłam dwa motki. Przyznam szczerze, że uczucie jakiego doznałam dotykając tych motków mogę śmiało określić "orgazmem dziergaczki". Coś niesamowitego. Prawie zakręciło mi się w głowie. Teraz tylko rozpocząć robótkę - bo już wiem co z niej zrobię. :) Niestety psycholog w takich przypadkach jest bezradny.


Batmanowy kwadrat.

 Wszem i wobec ogłaszam zakończenie wyszywania batmanowego logo. Miało być łatwo i szybko a codzienność zweryfikowała moje plany. Nie wyrobi...