piątek, 24 lipca 2020

Przygody z pingwinem.

Ostatno każdy kto chciał spędzić z nami trochę czasu słyszał, że nie bo muszę kończyć pingwina. Faktycznie ostatnio wyszywałam pingwina ale szło mozolnie. W wyznaczonym terminie na ukończenie pracy niestety się nie zmieścilam. Kiedy już stwierdziłam: ok, koniec, to musi wystarczyć; postanowiłam go zwyczajowo wyprać. Po praniu okazało się, że są wokół niego jakieś plamy.  Kiedy udało mi się sprać plamy okazało się, że mulina puściła kolor. Z oczami pełnymi łez stwierdziłam: ostatnia próba i wsadziłam do wody z sodą oczyszczoną. Zadziałało. I tak oto 13 dni po terminie (za co bardzo przepraszam) zapakowany i zabezpieczony kwadracik z pingwinem poleciał do Krakowa.
Dlaczego pingwin? Dlaczego do Krakowa? Dlaczego?
Wszystkie wyjaśnienia znajdziecie tutaj: Kołderki za Jeden Uśmiech
Przy okazji z pingwinem pleciała też biedronka. Wyszyta kilka lat temu nie mogła jakoś zebrać się do drogi.
Pingwin na kołderkę 1900 dla Mateusza

Kwadrat zapasowy.

Zbiór moich kwadratów nie jest zbyt imponujący ale lubię wracać do nich wspomnieniami. O tutaj. Za każdym takim kwadracikiem stoją "ciocie i wujkowie": którzy wyszywają pozostałe elementy, zszywają wszystkie w jedną całość i wykonują kartki z pozdrowieniami do takiej przesyłki.

Batmanowy kwadrat.

 Wszem i wobec ogłaszam zakończenie wyszywania batmanowego logo. Miało być łatwo i szybko a codzienność zweryfikowała moje plany. Nie wyrobi...