Może wiecie już jak to jest jak przy przeprowadzce lub remoncie mąż odnajduje w każdym zakamarku zapasy włóczki. Jeśli nie ... nie ma czego zazdrościć. Spać nie można, jeść nie moźna, blady strach padł na moje serce i głowę bo usłyszałam: "przecież do końca życia nie dasz rady tego przerobić". No nie wiem jak mój małż ale ja planuję długie (i dostatnie - żeby na włóczkę było) życie. Ale ponieważ wystraszyłam się, że mogę stracić swoje skarby (bo K. wyrzuca wszystko co uzna za niepotrzebne) postanowiłam je szybko przerobić na coś. Z racji na to, że sezon w Dolinie zakończony mogę darować sobie czapki i zostawić je na później. Byle tylko szybko coś wydziergać, wydziergać, wydziergać .....
Żeby było szybciej szydełko nr 5 i moja ulubiona włóczka Elian Gerlach.